Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Co to takiego know-how? Wyjaśnia profesor Jan Miodek

Prof. Jan Miodek
Krzysztof Kapica

JAN MIODEK
Rzecz o języku
Neolityczne know-how i nadmorski resort

Oto dwa fragmenty tekstów prasowych, przysłane przez Pana R.W. z Wrocławia: „Jedni przekonują, że ojczyzną kury domowej są Chiny, a inni wskazują na Indie, ale i tak zaczyna dominować koncepcja udomowienia zwierząt w różnych miejscach w wyniku rozprzestrzeniania się neolitycznego know-how”, „Bayern zawsze przedkładał know-how nad prymitywne kupowanie sukcesu”. „Co to takiego know-how?” – pyta poirytowany Korespondent.

Rozumiejąc i szanując jego odczucia, nie mogę nie powiedzieć, że know-how (wym. nouhau) – dosłownie „wiedzieć, jak”, czyli „znajomość rzeczy”, to kolejny znak ugruntowującej się popularności języka angielskiego w naszej sferze kulturowej. Jeszcze „Słownik wyrazów obcych PWN” z roku 1995 definiował know-how tylko jako „sumę wiedzy technicznej i technologicznej koniecznej do wytwarzania określonego wyrobu, stanowiącą przedmiot obrotu międzynarodowego”. W „Słowniku wyrazów obcych” wydawnictwa EUROPA z roku 2001 czytamy: know-how – 1. ekon. „znajomość technologii produkcyjnej, wiedza dotycząca możliwości szybkiego i właściwego wykonania określonych czynności: biegłość, doświadczenie, praktyka w danej dziedzinie”, umowa know-how – „umowa dotycząca przekazania nieopatentowanych dotąd innowacji technicznych i technologicznych”.

Jak widać, młodszy o sześć lat leksykon wyszedł już poza tradycyjny, fachowy krąg używalności definiowanej formy: know-how to także – ogólnie – „biegłość, doświadczenie, praktyka w danej dziedzinie”. Również prof. Elżbieta Mańczak-Wohlfeld w swojej książce „Angielsko-polskie kontakty językowe” (Kraków 2006) zalicza know-how – „wiedzę potrzebną do wykonania jakiejś pracy” – do najczęstszych anglicyzmów występujących we współczesnej polszczyźnie. A dla publicystów – zwłaszcza młodszych – to atrakcyjny środek stylistyczny nadający się, jak zobaczyliśmy, zarówno do artykułu o historii udomowienia zwierząt, jak i do komentarza na temat piłkarskiej drużyny Bayernu Monachium.

I jeszcze jeden cytat prasowy: „Jako dziecko pary nurków dorastał w nadmorskich resortach” - przysłany przez Pana M.Ł. z Katowic, poirytowanego „nadmorskimi resortami”, przyzwyczajonego – tak jak i ja – do resortu „działu administracji państwowej obejmującego wyodrębnioną dziedzinę, organizacyjnie podporządkowaną jednemu ministrowi”, żartobliwie, potocznie „zakresu czyjejś działalności, władzy, czyichś kompetencji” (niem. Ressort, franc. ressort „sprężyna”, przenośnie „zakres kompetencji”). Ponieważ jednak w angielszczyźnie resort to także, między innymi, „miejscowość kuracyjna, uzdrowisko, kurort”, przemycono to znaczenie do naszego obiegu komunikacyjnego. W efekcie coraz częściej można się dowiedzieć o takim czy innym resorcie nadmorskim, nadbałtyckim albo narciarskim. Mało tego – na gruncie polskim resort pojawia się też w znaczeniu „obiekt wypoczynkowo-rekreacyjny, hotel, pensjonat, posiadłość”!

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dolnoslaskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto