Polacy, Niemcy, Romowie i turyści wypełniali przestrzeń pomiędzy stoiskami, pełnymi 1001 drobiazgów. Można tu było zjeść, napić się herbaty, kupić kota z plecionego koszyka, a także swoje pierwsze jojo. Przed erą supermarketów i galerii handlowych to tu spotykali się ludzie, również towarzysko. Duży Rynek pękał w szwach szczególnie w wolne soboty i niedziele. Z głośników przenośnych magnetofonów dało się słyszeć dźwięki disco-polo oraz popularnego wówczas Davida Hasselhoffa, który nie tylko biegał po plażach Los Angeles jako jeden z ratowników "Słonecznego Patrolu", ale śpiewał niemieckie piosenki.
Popularne były też koszulki z nadrukami gwiazd oraz poduszki z ich podobiznami. Właścicielom stoisk płaciło się w markach albo złotówkach. Łowcy okazji potrafili się targować, a Niemcy niejednokrotnie przepłacali lub dali się naciągnąć. A to na "złote" zegarki, a to na "podrabiane skóry", na "prawdziwą" wełnę i wiele innych. Nie zniechęcało ich to jednak do zakupów, a sprzedawcy nie przestawali oszukiwać. Kto wie? Może to była taka cicha graniczna komitywa? A może słabość do ogrodowych krasnali? W czasach największego rozkwitu handlu, część budek znajdowała się na terenie, który dziś zajmuje Kaufland. Przed jego powstaniem było to też miejsce na arenę cyrkową lub park rozrywki z kolejką górską, strzelnicą i ruchomą karuzelą. Nie istniała wtedy ani Biedronka, ani McDonald`a. Otwarcie restauracji było jednym z największych wydarzeń tamtych czasów. Do kas ustawiały się gigantyczne kolejki i każdy chciał mieć urodziny właśnie w tym miejscu. Obsługa w ich trakcie oprowadzała dzieciaki po zapleczu i pozwalała na samodzielne przygotowanie deseru.
Działał też dworzec PKP, znajdujący się nieopodal. W jego wnętrzu były sklepy i biblioteka, a na drewnianych ławkach nocowali Romowie. To oni często handlowali na Dużym Rynku podrabianym złotem, a romskie kobiety wróżyły z ręki. Właściciele stoisk przyjeżdżali do Zgorzelca z całej Polski i bez względu na pogodę obsługiwali klientów. Nie było wtedy możliwości podłączenia ogrzewania, więc wielu z nich miało na sobie kilka warstw ubrań, szczególnie zimą kiedy temperatura spadała poniżej zera.
Dziś trudno sobie wyobrazić wielki bazar, na którym ktoś puszcza z boomboxów kasety magnetofonowe, handluje szczeniętami lub prosi, żeby powróżyć ci z ręki. Duży Rynek, z uwagi na pomniejszającą się klientelę i otwarcie marketów, został zamknięty w 2007 r. Z placu, który dziś stoi pusty, zniknęły drewniane i blaszane budy. Przyjeżdżają tu amatorzy mocnych wrażeń, którzy "kręcą kółka" oraz ci, przygotowujący się do egzaminów na prawo jazdy. Jeszcze w 2014 roku stała tam jedna albo dwie budki, okupowane przez bezdomnych. Teraz jest tylko goła ziemia.
echodnia.eu Świętokrzyskie tulipany
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?