Cięcia w gdańskich "zerówkach"?
Co z gdańskimi "zerówkami"? Od jakiegoś czasu wśród rodziców w rejonie Oruni i Chełmu krążą plotki o tym, jakoby niektóre placówki rezygnowały z otworzenia tych klas. To niepokojąca informacja, ponieważ rekrutacja rozpocznie się za dwa tygodnie. Rozchodzić ma się o zmiany w przepisach dotyczących ochrony przeciwpożarowej. Informacje te dotarły również do radnych klubu Prawa i Sprawiedliwości, którzy w związku z tym przeprowadzili kontrolę w Urzędzie.
- Kontrola wynika z obaw rodziców, nauczycieli, opiekunów. Pojawiły się informacje o tym, że i nie będzie w tym roku prowadziła rekrutacji. Mówimy o kilku tysiącach dzieci, które co roku chodzą do klasy zerówkowej. Są obawy w rejonie Oruni i Chełmu. Informacje pojawiły się w przypadku szkół podstawowych nr 19 i 56 - mówił Przemysław Majewski. - Podczas kontroli nie usłyszeliśmy odpowiedzi. Mamy je dostać w ciągu kilku dni. Szkoda, bo sprawa jest paląca, a mieszkańcy cały czas nie wiedzą, co będzie działo się z ich dziećmi - dodał radny.
ZOBACZ TAKŻE: „Najwyższa pora strącić z piedestału »W pustyni i w puszczy«”. Tak nauczyciele komentują zmiany na listach lektur
Jak dodaje radny, rodzice w takim przypadku zostaną tylko z jedną alternatywą - zapisać dziecko do dalszych placówek. To może być dla nich problematyczne ze względów komunikacyjnych czy finansowych. Problem dotknie jednak także i nauczycieli, którzy niepokoją się o swoją pracę i warunki, w jakich przyjdzie im uczyć.
- Nauczyciele są zmartwieni tą sytuacją. Cięcia dotyczą również nich. Lepsze i bardziej komfortowe warunki do pracy są w mniejszych grupach. Nie możemy stawiać na masowość. Musimy zapewnić im ten komfort pracy - mówi radna Barbara Imanowska.
Gdzie będą cięcia? Co jest powodem?
Radni w trakcie kontroli zadali kilka pytań, które mają rozwiać wątpliwości. Zapytali m.in. o to, z czego wynikają zmniejszone liczby "zerówek", jakie działania podjął Urząd Miasta w związku z nowelizacją przepisów ochrony przeciwpożarowej i co z nauczycielami, którzy dotychczas uczyli w tych placówkach.
Radni chcieli też dokładnie wiedzieć, które szkoły zrezygnują z klas oraz czy w przyszłości miasto przewiduje kolejne cięcia. Zdaniem radnego Andrzeja Skiby, sprawa powinna należeć do priorytetów dwóch osób.
- Pogoda nie jest zła tylko za oknem, jest też zła, jeśli chodzi o sytuację rodziców i ich dzieci. Tyle słyszymy, że Gdańsk dba o rodziny. Nie może brakować pieniędzy na najmłodszych i edukację - mówi Andrzej Skiba - Niewiele zostało czasu do rozpoczęcia procesu rekrutacyjnego. Rodzice i nauczyciele dzwonią do nas i pytają, jak wygląda sytuacja. A gdzie są dwie panie, prezydent Aleksandra Dulkiewicz i odpowiedzialna za oświatę wiceprezydent Monika Chabior? W naszym odczuciu jest to rzecz niedopuszczalna, że na dwa tygodnie przed rozpoczęciem rekrutacji dowiadujemy się o cięciach - podkreśla.
ZOBACZ TAKŻE: Najstarsza i najdroższa drukowana książka na świecie. Ma ją Pelplin na Pomorzu. Księgę przebadano na nowo
Jak informują radni, problem cięć ma dotyczyć prawie czterdziestu placówek. To może oznaczać, że sytuacja dotyczy nawet kilkuset rodzin.
"Dziennik Bałtycki" także poprosił Urząd Miasta o komentarz w tej sprawie. Po otrzymaniu odpowiedzi, opublikujemy ją poniżej.
Jesteśmy na Google News. Dołącz do nas i śledź "Dziennik Bałtycki" codziennie. Obserwuj dziennikbaltycki.pl!
Polacy badają kosmos
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?