Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

"Duży Rynek", czyli zgorzelecka "patelnia". To był zakupowy raj dla Polaków i Niemców

Justyna Orlik
Justyna Orlik
Złote lata 90-te w Zgorzelcu i jedno takie miejsce, które znali wszyscy... Rozkładane drewniane i blaszane budy. Muzyka puszczana z boomboxów oraz tłumy ludzi. Tak niegdyś wyglądał "Duży Rynek" - symbol kapitalizmu. Dziś po tym miejscu został tylko pusty plac, ale kiedyś toczyło się tu zupełnie inne życie.

Polacy, Niemcy, Romowie i turyści wypełniali przestrzeń pomiędzy stoiskami, pełnymi 1001 drobiazgów. Można tu było zjeść, napić się herbaty, kupić kota z plecionego koszyka, a także swoje pierwsze jojo. Przed erą supermarketów i galerii handlowych to tu spotykali się ludzie, również towarzysko. Duży Rynek pękał w szwach szczególnie w wolne soboty i niedziele. Z głośników przenośnych magnetofonów dało się słyszeć dźwięki disco-polo oraz popularnego wówczas Davida Hasselhoffa, który nie tylko biegał po plażach Los Angeles jako jeden z ratowników "Słonecznego Patrolu", ale śpiewał niemieckie piosenki.

Popularne były też koszulki z nadrukami gwiazd oraz poduszki z ich podobiznami. Właścicielom stoisk płaciło się w markach albo złotówkach. Łowcy okazji potrafili się targować, a Niemcy niejednokrotnie przepłacali lub dali się naciągnąć. A to na "złote" zegarki, a to na "podrabiane skóry", na "prawdziwą" wełnę i wiele innych. Nie zniechęcało ich to jednak do zakupów, a sprzedawcy nie przestawali oszukiwać. Kto wie? Może to była taka cicha graniczna komitywa? A może słabość do ogrodowych krasnali? W czasach największego rozkwitu handlu, część budek znajdowała się na terenie, który dziś zajmuje Kaufland. Przed jego powstaniem było to też miejsce na arenę cyrkową lub park rozrywki z kolejką górską, strzelnicą i ruchomą karuzelą. Nie istniała wtedy ani Biedronka, ani McDonald`a. Otwarcie restauracji było jednym z największych wydarzeń tamtych czasów. Do kas ustawiały się gigantyczne kolejki i każdy chciał mieć urodziny właśnie w tym miejscu. Obsługa w ich trakcie oprowadzała dzieciaki po zapleczu i pozwalała na samodzielne przygotowanie deseru.

Działał też dworzec PKP, znajdujący się nieopodal. W jego wnętrzu były sklepy i biblioteka, a na drewnianych ławkach nocowali Romowie. To oni często handlowali na Dużym Rynku podrabianym złotem, a romskie kobiety wróżyły z ręki. Właściciele stoisk przyjeżdżali do Zgorzelca z całej Polski i bez względu na pogodę obsługiwali klientów. Nie było wtedy możliwości podłączenia ogrzewania, więc wielu z nich miało na sobie kilka warstw ubrań, szczególnie zimą kiedy temperatura spadała poniżej zera.

Dziś trudno sobie wyobrazić wielki bazar, na którym ktoś puszcza z boomboxów kasety magnetofonowe, handluje szczeniętami lub prosi, żeby powróżyć ci z ręki. Duży Rynek, z uwagi na pomniejszającą się klientelę i otwarcie marketów, został zamknięty w 2007 r. Z placu, który dziś stoi pusty, zniknęły drewniane i blaszane budy. Przyjeżdżają tu amatorzy mocnych wrażeń, którzy "kręcą kółka" oraz ci, przygotowujący się do egzaminów na prawo jazdy. Jeszcze w 2014 roku stała tam jedna albo dwie budki, okupowane przez bezdomnych. Teraz jest tylko goła ziemia.

"Duży Rynek", czyli zgorzelecka "patelnia". To był zakupowy ...

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak Disney wzbogacił przez lata swoje portfolio?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na zgorzelec.naszemiasto.pl Nasze Miasto