Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Regionalny Puchar Polski. W Goszczu wiedzą, jak robić meble. Szatnia Wiwy przykładem

jg
Regionalny Puchar Polski. Zdjęcie wyremontowanej szatni Wiwy Goszcz (wrocławska okręgówka) obiegło internet. Trudno się dziwić. Gustowne czerwone siedziska, eleganckie, równiutkie, białe szafki, w każdej klubowy szalik. Takiego zaplecza nie powstydziłoby się wiele klubów grających na wyższym szczeblu.

Mówisz Goszcz, myślisz – Bodzio Goszcz. Fabryka mebli „Bodzio”. Dla piłkarskich kibiców z Dolnego Śląska Goszcz to także klub piłkarski Wiwa, który ma najładniejszą szatnię w całym regionie, chociaż gra przecież tylko w okręgówce.

Bogdan Szewczyk swoją fabrykę założył w 1985 w niewielkim Goszczu, niedaleko Oleśnicy. To duża wieś, która liczy ok 1200 mieszkańców. Zakład błyskawicznie się rozrósł. Dziś jest marką ogólnopolską a rodzina Szewczyków należy do 20 najbogatszych rodów w Polsce. Ich majątek szacuje się mniej więcej na 440 mln zł.

Szewczyk pasjonował się futbolem. Nic więc dziwnego, że postanowił stanąć na czele miejscowej Wity, której prezesem był przez 15 lat. Zresztą wówczas w regionie rozpoczął się wyścig „meblowych” drużyn. Kilka kilometrów dalej był mający mocarstwowe plany Gawin Królewska Wola. W Międzyborzu piłkę wspierał Wajnert. I chociaż w Goszczu nigdy nie myśleli o ekstraklasie, to jednak najdłużej wytrwali w swojej pasji, która trwa do dziś.

Teraz od ośmiu lat prezesem Wiwy jest córka Bogdana Szewczyka Monika Szewczyk-Gierszon. Jeszcze kilka lat temu kobieta na fotelu prezesa wzbudzałaby nie lada sensację, lecz do Pani prezes w Goszczu wszyscy już przywykli. - Piłka nożna od zawsze była mi bliska, chociażby przez mojego tatę, który przez wiele lat był prezesem Wiwy. Mój brat był tu piłkarzem. Bardzo dobrze czuję się na fotelu prezesa Wiwy. Mam dobry kontakt z zawodnikami. Czuję się za ten klub odpowiedzialna. Wytyczam sobie cały czas nowe cele – mówi Szewczyk-Gierszon. - Nie obawiam się mężczyzn w sporcie. Nie spotkałam się nigdy z ich strony z jakimiś uprzedzeniami. Bardzo dobrze czuję się w tym męskim środowisku – dodaje.

W Goszczu od dwóch lat z pierwszą drużyną pracuje trener Józef Klepak. Jeszcze w 2014 roku pracował w Śląsku Wrocław, gdzie był głównym skautem, ale też koordynatorem pracy akademii. - Przeprowadziłem się w okolice Twardogóry, 10 km stąd. Dostałem propozycję i chętnie tu pracuję. Mam swoje lata, dobrze się tu czuje, mam dobre warunki do treningu, nie ma presji – tłumaczy.

Wiwa rundę jesienną zakończyła na fotelu lidera wrocławskiej okręgówki. W ostatnich tygodniach równie głośno, co o jej wyników, było o jej szatni, której po remoncie pozazdrościłoby jej wiele drużyn grających szczebel czy nawet dwa wyżej.

- Pomysł na szatnię powstał na spotkaniu w III-ligowym Piaście Żmigród. Tamtejszy trener pochwalił się swoim zapleczem i wtedy podjęłam decyzję, że w Goszczu zrobimy coś podobnego. Jeśli chodzi o realizację tego projektu, to nie było żadnego problemu. Doświadczenie zawodowe w branży meblarskiej ułatwiło mi jego wykonanie. Remont zrobiliśmy we własnym zakresie z funduszy pozyskanych od prywatnych sponsorów – tłumaczy prezes klubu.

Szatnia to jedno, ale trener Klepak przyznaje, że jak na ten poziom rozgrywek, to w klubie niczego nie brakuje. - Jeśli chodzi o kwestie organizacyjne, to mamy dość wysoki standard. O to oczywiście dbają właściciele klubu. Warunki tu są naprawdę dobre, jeśli chodzi o warunki treningów i zaplecze socjalne. Przyjemnie tu się pracuje – przyznaje.

Chociaż Wiwa zajmuje w tej chwili pierwsze miejsce w tabeli, to wszyscy do kwestii awansu podchodzą spokojnie.

- Pytanie - co po awansie? - głośno zastanawia się Klepak. - Widzimy co się dzieje po awansie do IV ligi. Mirków ma 10 punktów, Żary podobnie. Nie licząc Prusic, wszyscy beniaminkowie są na dole. Awans wiązałby się ze zmianą koncepcji klubu. Musiałby pojawić się wzmocnienia. Czy to nam jest potrzebne - nie wiem... Chcemy kontynuować tę politykę, którą mamy, a jeśli chcemy ją zmieniać, to trzeba się zastanowić, czy warto to robić – mówi szkoleniowiec.
Jego punkt widzenia podkreśla Monika Szewczyk-Gierszon. Dla Pani prezes najważniejsze jest stawianie na młodzież oraz na piłkarzy z regionu. To przynosi efekty, bo nie dość, że wynik sportowy jest dobry, to Wiwa prowadzi jeszcze w ligowej klasyfikacji Pro Junior System, czyli zestawianiu drużyn, w których najwięcej grają juniorzy.

W klubie na co dzień funkcjonują trzy grupy juniorskie. Wszystkie dzieci dowożone są na treningu za dramo o okolicznych miasteczek i wsi. Nie muszą też płacić żadnych składek. - Robimy wszystko, żeby ci chłopcy mieli jakąś pasję w życiu – wyjaśnia prezes.

Wiwa na koniec ligowej rundy zakończyła już przygodę z regionalnym Pucharem Polski. Ćwierćfinał wrocławskiego okręgu trzeba uznać za bardzo dobry wynik, zwłaszcza że na tym etapie lepszy okazał się grający na co dzień w IV lidze Sokół Wielka Lipa. - Puchary mają swoje prawa. Nie mamy żadnej presji. W w tych rozgrywkach szansę dostało bardzo wiele młodzieży. Mieliśmy do tej pory trochę szczęścia, bo trafialiśmy na drużyny z niższych klas, a teraz przyszedł czas na weryfikację – tłumaczy Józef Klepak.

REGIONALNY PUCHAR POLSKI w SPORTOWY24.PL

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Regionalny Puchar Polski. W Goszczu wiedzą, jak robić meble. Szatnia Wiwy przykładem - Gazeta Wrocławska

Wróć na dolnoslaskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto