Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

"Wojna zgorzelecka" i strzelanina, w której przypadkowo zginęło pięciu mężczyzn. Minęło 25 lat od tragicznych zdarzeń

Justyna Orlik
Justyna Orlik
Jelenia Góra (08.03.2007). Proces zorganizowanej grupy przestępczej "Gang Lelka". Na zdjeciu "Lelek"
Jelenia Góra (08.03.2007). Proces zorganizowanej grupy przestępczej "Gang Lelka". Na zdjeciu "Lelek" archiwum Polska Press/CBŚP
W tym roku roku mija dokładnie 25 lat, od kiedy na drodze prowadzącej z Bożkowic do Leśnej (województwo dolnośląskie), zginęło pięciu mężczyzn. Śledztwo funkcjonariuszy potwierdziło, że jadący samochodem padli ofiarą wojny gangów, która wówczas walczyła o wpływy na polsko-niemieckiej granicy. Poznajcie kulisy tej historii, która do dziś mrozi krew w żyłach.

Spis treści

"Wojna zgorzelecka".5 mężczyzn zginęło od strzałów w tył głowy

Do tragedii doszło w nocy na jednej z mniej uczęszczanych dróg. Uzbrojeni napastnicy ostrzelali białego Forda Sierrę. Kierowca zginął przy próbie zawrócenia auta, a pozostałych mężczyzn wywleczono z samochodu i oddano strzały w tył ich głów. Jak się później okazało, nie mieli nic wspólnego z zatargami przemytników, które nazwane zostały "wojną zgorzelecką".

Jak to się zaczęło? Potyczki między członkami zgorzeleckiej mafii

Carrington, czyli Zbigniew M. to postać, której w Zgorzelcu chyba nikomu nie trzeba przedstawiać. Dziś, w wyniku wypadku na rowerze, potrafi powiedzieć tylko dwa słowa: "no" i "nie", ale przed laty był bossem lokalnej mafii. Pochodzi z Zawidowa. W latach 90. prowadził firmę transportową, ale przemyt papierosów i spirytusu zza granicy do Polski okazał się bardziej opłacalny. Procederem, jako pierwszy zajmował się tym Jacek B., pseudonim Lelek, z którym Carrington postanowił wejść w spółkę. Ich ludzie szybko nauczyli się przekupywać strażników granicznych i już wkrótce obaj stali za sprowadzaniem tirów pełnych beczek spirytusu z Francji i z Włoch. W Polsce rozrabiany alkohol trafiał do butelek, na których Lelek i Carrington zbili fortunę. Pewnie robiliby to dłużej, gdyby nie kłótnia o to, komu należy się więcej pieniędzy.

Pomyk "spalił" most, którym przemycano do Zgorzelca spirytus

Każdemu członkowi grupy przestępczej przypisana była osobna funkcja. Jedni płacili łapówki strażnikom, inni stali z lornetkami na wzgórzach. To była zorganizowana machina, a w jej sprawnym działaniu liczył się każdy szczegół. Po sprzeczce Lelka z Carringtonem szybko doszło do samowoli przemytniczej. Pomyk, człowiek Lelka, postanowił wziąć sprawy w swoje ręce i przewieźć tira przez granicę. Nie miał doświadczenia w prowadzeniu tak dużego pojazdu i przejeżdżając przez wąski most, uszkodził dźwig stojący obok. Strażnicy zauważyli kolizję, a "miejscówka" została spalona. Carrington wściekł się i odsunął Pomyka, co eskalowało konflikt, tzw. "wojnę zgorzelecką".

Krwawe porachunki między Carringtonem a Lekiem. Strzelaniny i bomby

Do Carringtona mierzono wcześniej z broni już dwukrotnie i ten podejrzewał o to Lelka. Zgorzelecki boss miał wsparcie Wołomina i Pruszkowa oraz Nikosia z Gdańska, więc nie bał się wejść w otwarty konflikt ze wspólnikiem. Wkrótce wynajęci przez niego ludzie ostrzelali z karabinu samochód, którym podróżował Lelek i jego kierowca. Na odpowiedź Lelka nie trzeba było długo czekać. Wynajął Marka W. do skonstruowania bomby domowej roboty. Mężczyzna zginął od własnej broni, ale wieści o planowanym zamachu szybko dotarły do Carringtona.

To, co działo się później przypomina krwawy serial i dziś ciężko sobie dziś wyobrazić, że tak wyglądały zgorzeleckie ulice. Kilka tygodni po śmierci Marka W. na zlecenie Carringtona, ostrzelano 8 Białorusinów, poruszających się Mercedesem. Dwóch z nich zginęło na miejscu, a trójka została ranna. Później policja znalazła ciało Pomyka i trójki ludzi Lelka w Modrzewiach koło Wlenia. Lelek planował zemstę na Carringtonie i na klatce schodowej w Zawidowie podłożył skonstruowaną wcześniej bombę. Bossowi udało się jednak przeżyć.

Ostatnim rozdziałem krwawych porachunków, a zarazem najbardziej wstrząsającym, było zdarzenie w Leśnej, w wyniku którego zginęło 5 mężczyzn, zajmujących się przemytem samochodów i nie mających nic wspólnego z "wojną zgorzelecką". Uzbrojeni napastnicy ostrzelali białego Forda Sierrę. Kierowca zginął przy próbie zawrócenia auta, a pozostałych mężczyzn wywleczono z samochodu i oddano strzały w tył ich głów. Valerian K. był pewny, że samochodem poruszają się ludzie „Carringtona” i chcą się zemścić na nim za ostatni zamach. Tamci z kolei myśleli, że w aucie znajduje się ich dłużnik Marek J., który miał u nich dług, dlatego pojechali za Valerianem K. i siedzącym obok Markiem W. Rosjanin na miejscu odbezpieczył granat. Nie użył go, ale zawleczka pozostawiona w Leśnej pomogła funkcjonariuszom połączyć fakty, kiedy w trakcie rutynowej kontroli znaleźli u niego przedmiot zabezpieczony gwoździem.

Po tych zdarzeniach policja wraz ze strażą graniczną podjęła intensywne działania, żeby rozbić gang przemytników.

Wpadka i proces Carringtona, który nigdy nie poszedł do więzienia

Niemieccy strażnicy stoją za przyłapaniem grupy na gorącym uczynku, bo jako pierwsi zauważyli przewożony tirami spirytus. To był punkt zwrotny dla całej grupy przestępczej, której członków po kolei wyłapywano, a później formułowano wobec nich akty oskarżenia. Carrington przyznał się do zarzucanych mu czynów i nie protestował przeciwko zasądzonej karze. Wyszedł z więzienia po dwóch latach, wpłacając 200 tys. zł kaucji i kto wie, co stałoby się z bossem zgorzeleckiej mafii, gdyby nie feralny wypadek na rowerze. Dziś, Zbigniew M. mieszka z matką i jest ubezwłasnowolniony. Nigdy później nie stanął przed sądem.

Co dziś dzieje się z Lelkiem? Udziela wywiadów

Lelek został skazany na karę 15 lat pozbawienia wolności dzięki zeznaniom świadka Koronnego, Ireneusza G. Opuścił więzienie w 2016 roku, ale nie cieszył się długo wolnością, bo już trzy lata później, w 2019 r. został zatrzymany przez Centralne Biuro Śledcze pod zarzutem kierowania grupą przestępczą, prania brudnych pieniędzy i wyłudzania VAT-u. Prokuratura przesłuchała wówczas łącznie 17 osób i postawiła aż 64 zarzuty.

Lelek przebywa obecnie na wolności i można posłuchać wywiadu z nim na jednym z kanałów na YouTube, gdzie opowiada o życiu w więzieniu i resocjalizacji:

Walerian K., Rosjanin, który zabił 5 mężczyzn w Leśnej do dziś odbywa karę w więzieniu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo

Materiał oryginalny: "Wojna zgorzelecka" i strzelanina, w której przypadkowo zginęło pięciu mężczyzn. Minęło 25 lat od tragicznych zdarzeń - Zgorzelec Nasze Miasto

Wróć na goerlitz.naszemiasto.pl Nasze Miasto